Zielona szkoła

Pobyt na "Zielonej Szkole" zrelacjonowała jedna z uczestniczek.
W poniedziałek 22.04.2013r o godzinie 3.30 zebraliśmy się na parkingu, który znajduje się naprzeciwko MAN-a. Rodzice zapakowali nasze bagaże do autokaru i uściskali nas przed odjazdem żegnając się z nami. Po dokładnym sprawdzeniu listy uczniów ruszyliśmy w podróż.Było wcześnie rano, niektóre osoby zasnęły, lecz większość dzieci podekscytowana wyjazdem cały czas rozmawiała między sobą lub podziwiała miasta zza szyby. W czasie drogi kierowca włączał nam różne filmy, aby umilić nam podróż. Po połowie przejechanej drogi zrobiliśmy krótki postój w Mc Donaldzie.Pierwszym punktem naszej wycieczki było zwiedzenie Gdańska. Na początku przeszliśmy się Długim Targiem. Wychowawczyni zrobiła nam tam pamiątkowe zdjęcie przy fontannie Neptuna. Gdy przewodnik zaczął nam opowiadać o tym pięknym mieście, podszedł do nas dziennikarz z Telewizji Gdańsk i nagrywał naszą wycieczkę, zadawał też pytania naszemu przewodnikowi. Zwiedziliśmy też bazylikę Najświętszej Marii Panny, która pełni teraz funkcję kościoła katolickiego i ewangelickiego.Następnie pojechaliśmy do Gdyni, tam zwiedziliśmy Muzeum Oceanograficzne. Znajduje się tam mnóstwo gatunków ryb żyjących w oceanach. Niektóre są wykonane z tworzywa sztucznego, ponieważ pochodzą z czasów prehistorycznych, ale te współczesne są żywe. Na każdej ścianie jest umieszczone akwarium z rybami, meduzami, wężami wodnymi. Są również rozgwiazdy w pięknych barwach tęczy.  Najbardziej podobała mi się w kolorze różowym. W jednej z sal jest rafa koralowa, pływają w niej różnego rodzaju ryby. W pomieszczeniu z otwartymi akwariami są krokodyle, pytony, piranie i ryby z odnóżami. Byliśmy też w Mokrej Sali, gdzie można było dotknąć pływających ryb. Na koniec poszliśmy do sklepiku z pamiątkami. Był tam karton z obrazami różnych morskich zwierząt z wyciętymi otworami na głowę, zrobiliśmy tam sobie śmieszne zdjęcia. Po zwiedzeniu oceanarium pojechaliśmy do Łeby. To miasto jest położone nad jeziorem Łebsko. Po rozpakowaniu walizek zeszliśmy do stołówki na kolację. O godzinie dwudziestej drugiej była cisza nocna. Drugi dzień zaczęliśmy od śniadania, po którym pojechaliśmy zwiedzić skansen w Klukach. Pokazano nam jak wyglądały kiedyś mieszkania. Z początku nie było w nich elektryczności, a ludzie kąpali się w rzekach. Dopiero po upływie paru lat domy zaczynały się zmieniać, były wyższe sufity, powstawały łazienki i wiele innych przydatnych rzeczy. Po zwiedzeniu skansenu wróciliśmy na obiad. W ramach zajęć sportowych udaliśmy się na plażę. Na plaży zainstalowano kamerę i rodzice mogli nas przez nią zobaczyć. Gdy zajęcia dobiegły końca, wróciliśmy na kolację, po której nauczyciele pozwolili nam zrobić dyskotekę.Trzeciego dnia pojechaliśmy do Słowińskiego Parku Narodowego. Po długim spacerze przez las doszliśmy do wydm. Największa wydma nosi nazwę Łącka. Wydmy były ogromne, czułam się tam jak na pustyni. Ciężko było wdrapać się na szczyt, ale widoki zapierały dech. Najzabawniejsze było zejście, trzeba było szybko zbiec, żeby się nie zapaść w piachu. Na dole chwilę odpoczęliśmy i czekał nas długi spacer powrotny. Szło nam się ciężej niż przedtem, ponieważ wracaliśmy plażą. Mimo, że wszyscy byli zmęczeni, dobry humor nas nie opuszczał i po drodze zbieraliśmy ładne, duże muszle.Po obiedzie udaliśmy się do latarni morskiej Stilo. Była bardzo wysoka, a gdy wyszliśmy na balkon można było zobaczyć cały otaczający ją obszar i Morze Bałtyckie.Czwartego dnia wyjechaliśmy do Helu obejrzeć fokarium. Udało nam się zobaczyć karmienie fok i pokaz sztuczek. Następnie mogliśmy kupić sobie pamiątki. Gdy zjedliśmy obiad wyszliśmy na spacer po Łebie. Poszliśmy do portu morskiego i na plażę. Odbyła się tam lekcja polskiego, na której poznaliśmy legendę Morza Bałtyckiego, która wyjaśniała dlaczego teraz nie ma tak silnych odpływów  i przypływów jak wcześniej. Na koniec dnia zrobiliśmy ognisko. Zebraliśmy się wszyscy w altance i jedliśmy pyszne kiełbaski lub pieczony chleb. Mogliśmy spędzić trochę czasu w ogrodzie, były tam huśtawki, trampolina, piaskownica i kosz do koszykówki. Po skończonej kolacji zaczęliśmy się pakować.Ostatniego dnia wycieczki wstaliśmy wcześniej na śniadanie. Później dokończyliśmy pakowanie i znieśliśmy walizki do autokaru. Podczas drogi powrotnej zwiedziliśmy zamek w Malborku. Zamek był bardzo duży, było tam mnóstwo pomieszczeń, sal z wystawami, ale nie do wszystkich można było wchodzić. Dotykaliśmy też kolana diabełka. Pani przewodniczka ciekawie opowiadała o tym miejscu, pokazano nam jak wykuwano dawniej monety i mogliśmy je kupić. Odwiedziliśmy sklep z pamiątkami i wyruszyliśmy w dalszą podróż do Starachowic. W drodze powrotnej znów odwiedziliśmy Mc Donald’a. Po zjedzeniu obiadu kontynuowaliśmy podróż. Przejeżdżaliśmy przez Warszawę. Stolica wieczorem wygląda cudownie. Mijaliśmy Starówkę i Zamek Królewski. Przystanęliśmy przy Pałacu Kultury i Nauki. Minęliśmy też dworzec centralny. Zebrało się tam mnóstwo ludzi, aby obejrzeć pokaz z udziałem ognia.Gdy dojeżdżaliśmy do Starachowic przez okna oglądaliśmy zaćmienie księżyca. Wróciliśmy po północy. Na parkingu czekali na nas rodzice. Ucieszyłam się na ich widok, ponieważ nie widziałam ich prawie tydzień.
Wycieczka bardzo mi się podobała. Zwiedziliśmy dużo ciekawych miejsc i dowiedzieliśmy się nowych rzeczy. Szkoda, że te pięć dni minęło tak szybko.
                                                Klaudia Górska klasa 6b